Niewystarczająco dobry
Jak często w kontaktach międzyludzkich mamy poczucie własnej niedoskonałości? Nie mówię tu oczywiście o narcyzmie, lecz bardziej o byciu wciąż o krok od najwyższej lokaty. A może raczej reakcje innych wprawiają w zakłopotanie i zawstydzenie? Brak szczerego uśmiechu, gdy odnosimy sukcesy, to początek chaosu, który wkrada się w niedojrzałe jeszcze emocje. Bo ze sprawdzianu można było dostać piątkę, a nie piątkę z minusem… Bo w konkursie recytatorskim drugie miejsce nie było tak dobre jak pierwsze… Ileż to razy dziecko jest wpędzane w piętnowany społecznie wyścig szczurów.
Dziwne, dosyć drapieżne wręcz czasy sprawiają, że konkurencyjność staje się sposobem na zdobywanie lepszej pozycji w życiu. Nie tylko wielkie korporacje bazują na ciągłym wyścigu. Już dzieci w szkole mają zwyczaj niepomagania koleżankom i kolegom. Czy kiedyś zdarzało się odmówić pożyczenia zeszytu chorej koleżance? Wydaje mi się, że rzadko. Obecnie często zdarza się nie mówić koledze o zapowiedzianym sprawdzianie, dodatkowym zadaniu… żeby ktoś inny nie okazał się lepszy. A przecież budowanie własnej wartości zaczyna się już od najmłodszych lat. Uczenie dzieci zdrowej rywalizacji nie powinno wiązać się z umniejszaniem innym, bo to prowadzi do złych nawyków w przyszłości.
W człowieku więcej jest dobrego niż złego
Wprawdzie to stwierdzenie brzmi dosyć banalnie, ale oddaje istotę bycia silnym człowiekiem. Nie chodzi o to, by żyć w bezkrytycznym przekonaniu, że jest się najlepszym. Ważne jest jednak, by tak naprawdę wierzyć, że dużo w nas tych dobrych cech i umiejętności, a mniej wad. Każda bowiem zauważona niedoskonałość jest znakiem, że człowiek wciąż dąży do dobrego, jest w drodze, staje się lepszym.
Gdy błogosławieństwo staje się przekleństwem
Można śmiało stwierdzić, że nasze ego jest tym, co można zdefiniować jako „JA”. Jeśli więc zabraknie we mnie mnie samego, zaczyna się dziać coś złego. Człowiek bowiem potrzebuje uporządkowania, ujarzmienia chaosu, który lubi wkradać się w życie. Bywają jednak sytuacje prowadzące do przerostu ego i przekonania, że tylko moje zdanie jest najważniejsze. Można wówczas przyjąć, że poczucie własnej wartości wzrosło do rozmiarów mocno przysłaniających trzeźwość myślenia. Wtedy najczęściej otoczenie daje sygnały, że jesteśmy zbyt ekspansywni w rozpowszechnianiu własnych przekonań. Pół biedy, jeśli w porę uda się nam utemperować swoje dyrygowanie innymi. Gorzej, gdy w głębokim przeświadczeniu, że robimy coś wyjątkowego, staramy się narzucać innym swój tok myślenia. Ego jest dobrym kumplem manipulacji i w tym silnym duecie potrafi nieźle skomplikować relacje międzyludzkie. Nie można bowiem być strażnikiem jedynego słusznego zdania. Należy umieć dostrzegać poglądy innych i co więcej, tolerować je i w miarę możliwości akceptować.
W pułapce bałaganu myśli
Jak trudno funkcjonować w codziennym życiu, gdy w głowie panuje chaos, wie chyba każdy, kto choć przez chwilę był na tak zwanym życiowym zakręcie. Ta metafora człowieka stojącego na rozdrożu, nieumiejącego wybrać właściwego kierunku, jest najlepszą ilustracją sytuacji, w której chwiejność własnych przekonań osłabia logiczne myślenie. Z jednej strony chciałoby się zmniejszyć swoje ego, aby móc bezproblemowo przejść przez życie, a z drugiej − pojawia się pokusa,
by „karmić” je i stawać się coraz silniejszym w dochodzeniu do wyznaczonych celów. Jedno jest pewne, tylko utrzymanie względnego porządku myśli daje szansę spokojnego życia, które nie będzie okupione nietrafionymi wyborami i doświadczeniami, które wcale nie są potrzebne do szczęścia.
Tylko utrzymanie względnego porzżdku myśli daje szansę spokojnego życia, które nie będzie okupione nietrafionymi wyborami i doświadczeniami, które wcale nie są potrzebne do szczęścia.
Bolesne rozczarowania
Jaki więc wpływ na ostateczny kształt człowieka ma wychowanie? To pytanie stawiano już wielokrotnie i próbowano odpowiedzieć na nie na różne sposoby. Gdzie stoi granica między tym, co w człowieku naturalne, a tym, co kształtuje się na drodze procesu wychowania? Czy to, jakie jest dziecko wśród rówieśników, wynika wyłącznie z zasad wpajanych mu przez rodzinę? A może jednak kształtowanie charakteru jest tylko małą cząstką tego, co stanowi o końcowym efekcie dojrzewania? Tych kilka pytań daje możliwość zastanowienia się nad wpływem otoczenia i czasów na to, jacy ludzie będą żyć wokół nas jeszcze przez najbliższych klika lat. Czy możemy spodziewać się, że dorastające pokolenie będzie w ogóle zdolne do poświeceń i empatii? A może nauczone bezwzględnego rozpychania się łokciami przejdzie obojętnie wobec drugiego człowieka, nie zważając na jego potrzeby? Trudno chyba zdecydowanie odpowiedzieć na te pytania. Doświadczenia pokazują, że każdy widzi w drugim człowieku to, na co jest wrażliwy. Podobnie jest z przekazywaniem pewnych istotnych wartości. Jeśli priorytetem dla nas jest siła i bezwzględne dążenie do celu, to nie zawahamy się uczyć dzieci determinacji w dążeniu do osiągnięcia celu. Jeśli natomiast nasza wrażliwość jest tym, co zwraca uwagę drugiego człowieka, jest szansa, że przekażemy tę skłonność do empatii swoim lub po prostu napotkanym na swojej drodze dzieciom.
Czy w ogóle jest cień szansy, by uniknąć bolesnych rozczarowań w obcowaniu z drugim człowiekiem? Pewnie nie. Mimo że zawód nauczyciela wiąże się z otwartością na myślenie zarówno młodych ludzi, jak i ich rodziców, czasem trudno sprawić, by tolerancji wystarczyło na zaakceptowanie wszystkich odmiennych od naszych poglądów. Można sobie tylko życzyć, by dorastające pokolenie stało się armią dobrych ludzi, którzy będą dbali nie tylko o własne dobro, pielęgnując swoje ego, ale również staną się wartościowymi osobami, chcącymi patrzeć na innych szeroko otwartymi oczami. Być może tempo życia nie będzie sprzyjało rozwojowi pożądanych postaw, ale przecież nie takie trudności napotykały poprzednie pokolenia i mimo wszystko umiały odróżnić dobro od zła. Jaki więc azymut obrać na drodze dalszego rozwoju? Karmić swoje ego i pozwalać mu dominować nad nami, czy jednak temperować i znaleźć złoty środek? Na to i inne pytania każdy odpowie sobie sam, próbując wygrać codzienną walkę między tym, co pożądane, a tym, co podpowiada nam nasza egoistyczna natura…