Odpowiedzialność szkoły za szkodę wyrządzoną uczniowi – studium przypadku

Pod paragrafem

W grudniowym numerze „Monitora Dyrektora Szkoły” przybliżyliśmy tematykę odpowiedzialności za zdarzenia szkodowe powstałe w szkole. Przypomnienia wymaga, że w czasie obecności dziecka w placówce, a także na zajęciach zorganizowanych poza nią w godzinach lekcyjnych, odpowiedzialność za dziecko ponosi organ prowadzący szkołę. Odpowiedzialność ta obejmuje swym zakresem także szkody wyrządzone uczniowi przez innych uczniów, bowiem wynikają one z braku należytego nadzoru nad uczniami, do którego zobowiązana jest placówka szkolna. Niech ilustracją tego zagadnienia będzie przykład zaczerpnięty z orzecznictwa polskich sądów, który pozwoli zapoznać się z praktyką orzeczniczą w tego typu przypadkach oraz poznać wyjątki od zasady odpowiedzialności szkoły za szkody wyrządzone przez uczniów.

Wyrok Sądu Okręgowego w Świdnicy z dnia 15 kwietnia 2014 r., sygn. akt: II Ca 141/14, dotyczył niepełnosprawnego ucznia gimnazjum, który od okresu niemowlęcego cierpiał na rdzeniowy zanik mięśni. Poruszał się na wózku inwalidzkim. Szkoła, do której uczęszczał, była przystosowana do potrzeb dzieci niepełnosprawnych, m.in. posiadała windę do przewozu uczniów niepełnosprawnych z parteru na piętro. W przypadku gdy winda była zepsuta, niepełnosprawny uczeń na wózku wnoszony był na piętro przez woźnego oraz nauczyciela wychowania fizycznego, którzy zostali do tego wyznaczeni. W sytuacji nieobecności nauczyciela wychowania fizycznego zdarzało się, że wózek wraz z woźnym przenosili uczniowie, którzy z początkiem roku szkolnego zostali przeszkoleni co do tego, jak obchodzić się z wózkiem inwalidzkim. Jednak w środowisku młodzieży gimnazjalnej nie brakowało chętnych do żartów i psikusów − siadania na kolanach niepełnosprawnego ucznia, przewożenia go po korytarzu ze zbyt dużą, niebezpieczną prędkością. Pewnego razu tuż po dzwonku na lekcję uczniowie w oczekiwaniu na nauczyciela ustawili się przy drzwiach do klasy, w której mieli odbywać lekcję. Niepełnosprawny chłopiec siedzący na wózku odsunął się trochę, aby umożliwić dzieciom wejście do klasy. Wtedy niespodziewanie do jego wózka podbiegli dwaj inni uczniowie tej klasy i podnieśli wózek do góry. Wózek przechylił się do przodu i uczeń spadł z wózka, uderzając kolanami o podłogę. Dyżurująca na korytarzu nauczycielka znajdowała się w oddaleniu i nie widziała, jak uczniowie podnoszą wózek z niepełnosprawnym kolegą. Tuż po upadku uczeń prosił, aby go nie podnosić i zadzwonił po swoich rodziców. Przyjechała jego mama i zabrała go do lekarza. Po przeprowadzonej diagnostyce okazało się, że uczeń ma złamane obie kości udowe, przy czym dodatkowo w lewej kończynie doszło do nieprawidłowego ustawienia odłamów kostnych. Konieczne było unieruchomienie w gipsie obu kończyn dolnych na okres 9 tygodni, co pogłębiło dysfunkcje organizmu związane z rdzeniowym zanikiem mięśni. Ruchomość stawów ucznia znacznie się zmniejszyła, powstały przykurcze w stawach kolanowych i biodrowych, po długotrwałym unieruchomieniu powstało skrzywienie boczne odcinka piersiowego kręgosłupa. Uczeń przeszedł dodatkowo leczenie operacyjne i do rehabilitacji w związku z rdzeniowym zanikiem mięśni powrócił dopiero po półtora roku od wypadku. W następstwie wypadku chłopiec przestał spotykać się z kolegami, obawiał się powrotu do szkoły.

POLECAMY

Szkoła, przyjmując dziecko niepełnosprawne, winna wykazać się szczególnym zwróceniem uwagi na bezpieczeństwo ucznia.

Uczniów, którzy podnosząc wózek, doprowadzili do upadku chłopca na podłogę, sąd rejonowy uznał winnymi popełnienia czynu karalnego narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu i względem nich jako nieletnich zastosował środek wychowawczy w postaci upomnienia. 

Rodzice niepełnosprawnego chłopca pozwali solidarnie jednego z uczniów, który doprowadził do wypadku syna, oraz gminę prowadzącą gimnazjum, do którego uczęszczał chłopiec, o zapłatę zadośćuczynienia w kwocie 60 000 zł. Celem ustalenia, czy małoletni pozwany kolega niepełnosprawnego ucznia może ponosić odpowiedzialność za swoje czyny, sąd rejonowy przeprowadził dowód z opinii biegłego psychologa. Jak wskazał biegły, pozwany w sposób prawidłowy rozumie i rozumiał w chwili krytycznego zdarzenia normy i konwencje obowiązujące w życiu społecznym, potrafił przewidywać konsekwencje swojego zachowania, miał zachowaną zdolność rozumienia znaczenia swoich czynów. Powyższe stało się podstawą ustalenia, że stopień rozwoju psychicznego kolegi niepełnosprawnego ucznia pozwala mu ponosić odpowiedzialność za swoje czyny. 

W ocenie sądu rejonowego zachowanie pozwanego kolegi nosiło znamiona winy, pozostawało w związku przyczynowo-skutkowym ze szkodą, co stanowi podstawę odpowiedzialności odszkodowawczej z art. 415 Kodeksu cywilnego. 

Jednocześnie sąd uznał za odpowiedzialną gminę prowadzącą gimnazjum, do którego uczęszczał niepełnosprawny chłopiec, bowiem jej zadaniem jest zapewnienie warunków działania szkoły lub placówki, w tym bezpiecznych i higienicznych warunków nauki, wychowania i opieki. 

Szkoła, przyjmując dziecko niepełnosprawne, winna wykazać się szczególnym zwróceniem uwagi na bezpieczeństwo ucznia, tymczasem w okresie nauki chłopca w szkole dochodziło do licznych incydentów narażających chłopca na niebezpieczeństwo. Sąd rejonowy powołał się na stanowisko Sądu Najwyższego wyrażone w wyroku z dnia 2 lutego 2011 r., sygn. akt: II CSK 392/10. W ocenie sądu pozwana gmina ponosi odpowiedzialność za zdarzenie, na skutek zaniechania i niezapewnienia właściwego nadzoru dziecku wymagającemu specjalnej opieki. Z uwagi na powyższe odpowiedzialność za wypadek ucznia ponosiła również pozwana gmina jako organ prowadzący szkołę.

Po ustaleniu uszczerbku na zdrowiu niepełnosprawnego ucznia na skutek doznanego urazu sąd ustalił, że dochodzona kwota 60 000 zł jest adekwatna do cierpień chłopca i następstw wypadku, z którymi borykać będzie się przez całe życie, i kwotę tę zasądził od obojga pozwanych.

Sąd okręgowy zmienił wyrok sądu I instancji w zakresie zasądzonej kwoty zadośćuczynienia, którą obniżył do 45 000 zł, mając na uwadze stopień zawinienia pozwanych. U podstaw tej zmiany leżało m.in. stwierdzenie, że konsekwencje, jakie dosięgnęły niepełnosprawnego ucznia, wynikały w dużej mierze z choroby, na którą cierpiał. Sąd okręgowy zwrócił także uwagę na fakt, iż kolega niepełnosprawnego ucznia, który doprowadził do wypadku powoda, nie zrobił tego umyślnie, jego działania nie cechował zamiar wyrządzenia krzywdy ani niedbalstwo, kierowała nim bowiem lekkomyślność.

Podobne rozważania podjął sąd odnośnie zawinienia pozwanej gminy, której również nie cechował zamiar spowodowania wypadku, lecz faktyczne jego wystąpienie wynikało z niedbalstwa, które nie miało jednak charakteru rażącego. W ocenie sądu szkoła zapewniła bowiem odpowiednie warunki do użytkowania budynku przez osoby niepełnosprawne, a jedynie brak nadzoru nad młodzieżą doprowadził do niebezpiecznych incydentów. Sąd okręgowy zwrócił również uwagę na wadliwe leczenie operacyjne niepełnosprawnego ucznia w szpitalu, co przyczyniło się do pogorszenia stanu zdrowia ucznia, które to przyczynienie sąd oszacował na 25% i o tę wartość pomniejszył zasądzone zadośćuczynienie.

Jak wynika z przedstawionego stanu faktycznego, naczelną zasadą odpowiedzialności za zdarzenia szkodowe w szkole jest odpowiedzialność organu prowadzącego szkołę. 

Jeżeli szkoda została wyrządzona przez ucznia, istnieje możliwość przypisania mu odpowiedzialności za wymienioną szkodę, jeżeli jest pełnoletni, zaś uczeń powyżej 13. roku życia może tę odpowiedzialność ponosić, jeżeli stan jego rozwoju psychicznego pozwala na przypisanie mu winy. Jak wskazuje praktyka orzecznicza, odpowiedzialności wprost nie ponoszą rodzice ucznia, który spowodował szkodę, ponieważ będąc w szkole, uczeń podlega nadzorowi szkoły.

Przypisy