Dyrektor szkoły musi zapewnić adekwatny do celu obrót tego rodzaju informacjami, bowiem ich niewłaściwe wykorzystanie mogłoby okazać się kosztowne nie tylko ze względu na konsekwencje prawne. Spowodowałoby to również nadszarpnięcie zaufania do szkoły i przypięcie jej łatki organizacji niegodnej zaufania. Takie zaufanie niezwykle trudno później odbudować.
Prawo rodziców do informacji i decydowaniu o życiu dziecka
Zachowanie poufności w stosunku do informacji na temat uczniów czasami przysparza dyrektorom i nauczycielom wielu problemów. Bynajmniej nie dlatego, że nie potrafią utrzymać dyskrecji. Chodzi o właściwą interpretację przepisów prawa.
Ogólne rozporządzenie o ochronie danych osobowych (RODO) wskazuje w art. 6 przesłanki pozwalające na przetwarzanie danych. Jedną z nich jest właśnie przepis prawa. Przesłanka ta stanowi w szkole podstawę do przetwarzania większości dokumentów zawierających dane osobowe. Aby móc się nią kierować, niezbędna jest dobra znajomość nie tylko prawa oświatowego, ale czasami także prawa wykraczającego poza oświatę. Wiadomo jednak, że przepisy prawa bywają niespójne, a to rodzi dodatkowe problemy z ich interpretacją. Weźmy pod lupę np. informowanie rodziców o ocenach ich dzieci. Sprawa z pozoru wydaje się prosta, ponieważ ustawa o systemie oświaty w art. 44e ust. 2 stanowi, że oceny są jawne dla ucznia i jego rodziców. Poza tym, kto jeśli nie rodzice, miałby mieć prawo do informacji na temat dziecka? Jeśli jednak uświadomimy sobie, że w szkole uczą się także uczniowie dorośli, a więc ci, którzy ukończyli 18 lat, to przepis już nie wydaje się tak oczywisty. Jak ma się zachować dyrektor czy nauczyciel, jeżeli pełnoletni uczeń nie chce, żeby informacje o jego ocenach były przekazywane rodzicom? Czytając przytoczony przepis ustawy o systemie oświaty, można by rzec, że takiego zastrzeżenia nie może uczynić. Jeśli jednak sięgniemy do Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, to w art. 47 przeczytamy, że każdy ma prawo do ochrony prawnej życia prywatnego, rodzinnego, czci i dobrego imienia oraz do decydowania o swoim życiu osobistym. I to decydowanie o swoim życiu osobistym jest tutaj kluczowe. Oczywiście, prawo to jest ograniczone władzą rodzicielską, jednak ta, zgodnie z art. 92 Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, kończy się wraz z osiągnięciem przez dziecko pełnoletności. Podczas różnych dyskusji na ten temat słyszałem opinie, że skoro dorosłe dziecko jest na utrzymaniu rodziców, to ci powinni mieć prawo do informacji o jego postępach w nauce. Jednak idąc tym tokiem myślenia, także rodzice niepracujących studentów powinni mieć takie samo prawo do informacji na temat ich postępów, a tak przecież nie jest. Problem w obecnej chwili wydaje się trudny do rozwiązania, ponieważ należałoby przede wszystkim rozważyć zgodność art. 44e z Konstytucją. Dopóki nie zostanie to uczynione, wątpliwości pozostaną. Zastrzeżenia w tej sprawie zgłaszał już Urząd Ochrony Danych Osobowych, jednak na razie bezskutecznie.
Niektórzy dyrektorzy i nauczyciele w dalszym ciągu żądają usprawiedliwień od rodziców.
Powinni jednak być świadomi, że ograniczają w ten sposób jedno z konstytucyjnych praw pełnoletnich uczniów – prawa do decydowania o swoim życiu osobistym.
Łatwiej było poradzić sobie z innym problemem dotyczącym uczniów pełnoletnich. Pamiętam, jak kilka lat temu przetoczyła się przez szkoły dyskusja na temat usprawiedliwiania przez nich nieobecności w szkole. Nie ma przepisu prawa oświatowego, który regulowałby zasady usprawiedliwiania nieobecności uczniów, więc rozwiązanie tego problemu mogło być tylko jedno – zgodne z art. 47 Konstytucji, pozwalające uczniom pełnoletnim usprawiedliwiać swoje nieobecności. Oczywiście, odpowiednie rozwiązania w tym zakresie powinny być zawarte w statucie szkoły. Niektórzy dyrektorzy i nauczyciele do dzisiaj nie mogą się z tym pogodzić i w dalszym ciągu żądają usprawiedliwień od rodziców. Powinni jednak mieć świadomość, że ograniczają w ten sposób jedno z konstytucyjnych praw pełnoletnich uczniów – prawo do decydowania o swoim życiu osobistym.
Rozpowszechnianie informacji o uczniach
Niewiele jest informacji dotyczących uczniów, które szkoła może rozpowszechniać. Jedną z nich są imiona i nazwiska kandydatów przyjętych i nieprzyjętych do publicznej szkoły w wyniku postępowania rekrutacyjnego. Zgodnie z art. 158 ustawy Prawo oświatowe wyniki postępowania rekrutacyjnego podaje się do publicznej wiadomości w formie listy kandydatów zakwalifikowanych i kandydatów niezakwalifikowanych do danej szkoły. Jednak sposób publikacji nie jest tutaj dowolny. Wspomniane listy podaje się do publicznej wiadomości poprzez umieszczenie ich w widocznym miejscu w siedzibie danej szkoły. Niewłaściwą praktyką byłoby więc umieszczenie takich list np. na stronie internetowej szkoły. Skoro listy mają być opublikowane w siedzibie szkoły, to należy z tego wywnioskować, że odbiorcami tych informacji powinny być wyłącznie osoby, które przekroczą jej próg. Listy nie mogą być zatem umieszczane na drzwiach zewnętrznych szkoły, bo wiązałoby się to z ich nadmiernym eksponowaniem. Krótko mówiąc, informacja ta powinna docierać do osób zainteresowanych, po wykonaniu przez nich określonego działania, w tym przypadku polegającego na wejściu do siedziby szkoły.
Obecnie, oprócz informacji na temat zdrowia, nie można także przekazywać informacji o korzystaniu z usług opieki medycznej.
Prawo do informacji na temat ucznia przypada jego rodzicom lub opiekunom prawnym. Zatem oczywiste jest, że bez ich zgody informacje te nie powinny trafiać do osób postronnych. Niestety, nie wszyscy nauczyciele są tego do końca świadomi, bowiem przekazanie uczniom informacji o chorobie koleżanki czy kolegi z klasy wydaje się im zupełnie naturalne. Gdyby jednak nauczycieli zapytać, czy chcieliby, żeby ich otoczenie wiedziało, na co chorują, to sądzę, że niemal wszyscy by zaprzeczyli. Od momentu stosowania rozporządzenia RODO świadomość w zakresie utrzymania w poufności informacji na temat zdrowia wzrasta, ale nie wszyscy nauczyciele już się do tego dostosowali. Dziwi to tym bardziej, że właściwie, w porównaniu do poprzednich przepisów o ochronie danych osobowych, niewiele się zmieniło. Trzeba pamiętać, że są to informacje szczególnie chronione. Obecnie, oprócz informacji na temat zdrowia, nie można także przekazywać informacji o korzystaniu z usług opieki medycznej. Zdarzyło się w pewnej szkole podstawowej, że wychowawczyni poinformowała klasę o wypadku, któremu uległ jeden z uczniów. Opisała okoliczności zdarzenia, obrażenia, których doznał i podała nazwę szpitala, w którym wtedy przebywał. Robiła to, kierując się dobrymi intencjami. Współczując swojemu wychowankowi, uczyła pozostałych uczniów wrażliwości. Nie wzięła jednak pod uwagę faktu, że narusza w ten sposób czyjeś życie prywatne. Powstała nieprzyjemna sytuacja – rodzice domagali się od dyrektora ukarania wychowawczyni. A przecież wystarczyło tylko zapytać ich o zgodę.
Poza rozporządzeniem RODO, do obowiązku zachowania w poufności informacji na temat uczniów obligują nauczycieli także inne przepisy prawa. W związku z zapewnieniem stosowania RODO, w celu zachowania spójności systemu prawnego, dokonano zmian w wielu ustawach, także w ustawie Prawo oświatowe. Pojawił się tam niedawno art. 30a, w którym czytamy, że nauczyciele są obowiązani do zachowania w poufności informacji uzyskanych w związku z pełnioną funkcją lub wykonywaną pracą, dotyczących zdrowia, potrzeb rozwojowych i edukacyjnych, możliwości psychofizycznych, seksualności, orientacji seksualnej, pochodzenia rasowego lub etnicznego, poglądów politycznych, przekonań religijnych lub światopoglądowych uczniów.
Pozyskiwanie przez szkołę informacji szczególnie chronionych
Wydawać by się mogło, że po wprowadzeniu RODO i odbyciu przez dyrektorów i nauczycieli cyklu szkoleń w tym zakresie, w szkołach nie będzie dochodziło do nadużyć. Jednak w dalszym ciągu się pojawiają. Całkiem niedawno do moich rąk trafiła ankieta, którą wychowawca jednej ze szkół ponadgimnazjalnych przekazał rodzicom na pierwszym wrześniowym zebraniu. Ankieta była imienna, a zawierała takie pozycje, jak:
- Czy Państwa dziecko leczy się w jakiejś poradni specjalistycznej? Jeżeli tak, to proszę podać w jakiej.
- Jaki jest Państwa status materialny?
Zastanawiałem się, jak dyrektor szkoły wytłumaczyłby posiadanie takich informacji. Oczywiście, można by się bronić, mówiąc, że wypełnienie ankiety było dobrowolne, a jej przekazanie uznać jako zgodę na przetwarzanie. Jednak zgoda uzyskana w takich okolicznościach byłaby wątpliwa, bowiem mogłaby być potraktowania jako zgoda uzyskana przy tzw. braku równowagi sił, co jest niedopuszczalne w kontekście zachowania zasady dobrowolności. Czy rodzic, nie wypełniając ankiety pomimo prośby wychowawcy, nie będzie czuł dyskomfortu? A może „dla świętego spokoju” wypełni ją?
Nie twierdzę jednak, że pozyskiwanie przez nauczycieli informacji na temat zdrowia dziecka jest wyłącznie praktyką naganną. W niektórych przypadkach jest to wręcz konieczne. Rozumie to także ustawodawca, wprowadzając do ustawy Prawo oświatowe w art. 155 obowiązek przekazywania przez rodziców dyrektorowi szkoły danych o stanie zdrowia, stosowanej diecie i rozwoju psychofizycznym dziecka, uznanych przez nich za istotne. Jest to nieodzowne np. w przypadku uczniów cierpiących na choroby grożące ciężkimi powikłaniami lub zagrażające ich życiu, jak cukrzyca czy padaczka. Oczywiście, są to informacje, które nauczyciel musi zachować w poufności, zgodnie z brzmieniem przytoczonego wcześniej art. 30a ustawy Prawo oświatowe. Jednak obowiązek zachowania poufności nie jest tutaj bezwzględny, bowiem w ust. 3 tego przepisu wymienia się sytuacje, w których nauczyciel zostaje z niego zwolniony. Będzie tak w przypadku zagrożenia zdrowia ucznia, jeżeli uczeń, a w przypadku ucznia małoletniego – jego rodzic, wyrazi zgodę na ujawnienie określonych informacji lub też w przypadku, gdy przewidują to przepisy szczególne.
Przepisy ustawy Prawo oświatowe rozwiewają też wątpliwości dyrektorów w zakresie przekazywania danych osobowych uczniów placówkom medycznym prowadzącym w szkole gabinety profilaktyki zdrowotnej. Artykuł 68 ust. 11 stanowi, że dyrektor współpracuje z pielęgniarką albo higienistką szkolną, lekarzem i lekarzem dentystą, sprawującymi profilaktyczną opiekę zdrowotną nad dziećmi i młodzieżą, w tym udostępnia imię, nazwisko i numer PESEL ucznia celem właściwej realizacji tej opieki. Należy jednak z dużą rozwagą pośredniczyć w przekazywaniu kart zdrowia ucznia rodzicom. Najczęściej odbywa się to za pośrednictwem sekretariatu. Trzeba jednak pamiętać, że szkoła nie ma podstaw do przetwarzania informacji zawartych w tych kartach. Zważywszy na fakt, że przechowywanie jest także przetwarzaniem danych osobowych, to nawet gdy karty będą znajdowały się w zamkniętych kopertach, szkoła stanie się administratorem tych danych, nie mając do tego podstawy prawnej. Rozwiązaniem tego problemu będzie niewątpliwie zawarcie pomiędzy firmą medyczną a szkołą umowy powierzenia przetwarzania danych, przy czym oczywiście szkoła będzie tutaj wyłącznie podmiotem przetwarzającym w takim zakresie, w jakim będzie to określone w umowie.
Publikacja wizerunku ucznia
Zgodnie z art. 23 Kodeksu cywilnego wizerunek należy do dóbr osobistych każdego człowieka podlegających ochronie. Powszechną praktyką stosowaną przez nauczycieli jest publikowanie zdjęć uczniów na stronie internetowej szkoły. Nie zawsze jednak odbywa się to w sposób prawidłowy, zabezpieczający prawa ucznia do ochrony wizerunku wynikającej z przytoczonego powyżej przepisu. Jak zatem zrobić to bez ryzyka narażenia się na odpowiedzialność prawną?
Po pierwsze trzeba wiedzieć, że zgodnie z art. 81 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych rozpowszechnianie wizerunku wymaga zezwolenia osoby na nim przedstawionej, chyba że osoba ta otrzymała umówioną zapłatę za pozowanie. Z tym drugim przypadkiem w szkole nie mamy raczej do czynienia, więc w dalszych rozważaniach skupię się na typowym rozpowszechnianiu zdjęć uczniów zrobionych podczas różnych wydarzeń z życia szkoły. Zezwolenia nie wymaga rozpowszechnianie wizerunku osoby stanowiącej jedynie szczegół całości, takiej jak zgromadzenie, krajobraz czy impreza publiczna. Wiele trudności sprawia jednak rozstrzygnięcie – kiedy daną osobę na zdjęciu można traktować jako szczegół całości. Nie jest to uzależnione, jakby się mogło wydawać, od liczby osób sfotografowanych na zdjęciu. Ważniejsza jest relacja pomiędzy wizerunkiem danej osoby a pozostałymi elementami zdjęcia. Istotne są również okoliczności jego wykonania oraz świadomość osób fotografowanych i związane z tym ewentualne pozowanie. Jeśli wizerunek osoby stanowi jedynie element akcydentalny lub akcesoryjny zdjęcia, wówczas zezwolenie na publikację nie jest potrzebne. Wizerunek stanowi element akcydentalny lub akcesoryjny zdjęcia wtedy, gdy po jego ewentualnym usunięciu nie zmieniłby się przedmiot i charakter zdjęcia. Jeśli więc podczas wycieczki lub imprezy szkolnej sfotografowana będzie grupa niepozujących osób, spośród których nie ma takiej, która czymś szczególnym na tym zdjęciu by się wyróżniała, to nie ma obowiązku uzyskania zgody osób uwiecznionych na zdjęciu lub ich rodziców – w przypadku uczniów małoletnich. Jednak ze względu na trudności interpretacyjne warto upewnić się, że nie będzie to rodziło niepotrzebnego konfliktu z rodzicami.
W pozostałych przypadkach zgoda na rozpowszechnianie wizerunku jest konieczna. Pamiętać przy tym należy, że nie może ona być dorozumiana. To, że ktoś godzi się na robienie zdjęcia, czy nawet do niego pozuje, nie oznacza, że pozwala na jego rozpowszechnianie. Z kolei otrzymanie zgody na rozpowszechnianie wizerunku musi się wiązać z określonym celem publikacji. Zgodnie z zasadami RODO dane osobowe, w tym przypadku w postaci wizerunku, nie mogą być przetwarzane niezgodnie z celami, w jakich zostały pozyskane. Jeśli zatem uzyskamy zgodę na publikację zdjęć uczniów na stronie internetowej szkoły w celu promowania placówki, to nie powinny się tam znaleźć zdjęcia wykraczające poza ten cel. Mogą to być więc fotografie ilustrujące przebieg uroczystości, konkursu, wycieczki czy innego wydarzenia z życia szkoły, ale nie powinny to być nic niewyrażające indywidualne zdjęcia uczniów. Trzeba też pamiętać o tym, że otrzymanie zgody na publikację wizerunku nie uprawnia do prezentowania każdej fotografii. Jeśli rozpowszechnimy zdjęcie ucznia mogące go przedstawić w niekorzystnym świetle, czy wręcz skompromitować, możemy narazić się na oskarżenie o naruszenie dóbr osobistych. Doznana krzywda osoby tak sfotografowanej może być spotęgowana przez ośmieszające komentarze, co może generować większe roszczenia cywilnoprawne o zadośćuczynienie.
Jak więc widać, nauczyciele podczas wykonywania swojej pracy przetwarzają wiele informacji o swoich podopiecznych. Co do zasady powinni przy tym dbać o zachowanie poufności, chyba że otrzymają zgodę na ich rozpowszechnianie lub pozwalają im na to przepisy prawa. W przeciwnym razie narażą siebie lub pracodawcę na przykre konsekwencje.