Przypadek Jerzego VI Windsora, czyli o pokonaniu tremy przed wystąpieniami publicznymi podczas uroczystości szkolnych

Z życia szkoły

Osoby, które widziały film „Jak zostać królem”, doskonale zdają sobie sprawę z tego, z jakimi trudnościami borykał się król Jerzy VI Windsor. To właśnie sytuacja, kiedy poproszony o odczytanie kilku zdań podchodzi do mikrofonu na stadionie pełnym ludzi i świadom tego, że na jego słowa przy radioodbiornikach czekają kolejne setki tysięcy, jeśli nie miliony osób, sprawia, że nabiera powietrza i… nic nie może powiedzieć. To sytuacja, która dotyczy być może kogoś, kto czyta te słowa. Może mieliśmy okazję takie osoby obserwować. Na pewno wiemy, że opisane zjawisko do szczególnie przyjemnych nie należy.

Dodajmy do tego i inne sytuacje – kiedy mamy powiedzieć coś ważnego wobec osób, o których wiemy, że są wobec nas bardzo krytyczne, albo kiedy stajemy przed koniecznością wystąpienia w sytuacji w gruncie rzeczy sztampowej i niewiele znaczącej, ale wymagającej jakiegoś zgrabnego skomentowania, albo kiedy po prostu nie mamy nic do powiedzenia, a ktoś zadaje nam jakieś fundamentalne pytanie i żąda natychmiastowej odpowiedzi.
Przemawianie nie jest zjawiskiem ani prostym, ani (dla wielu) szczególnie przyjemnym. Badania wskazują, że stres związany z wystąpieniami publicznymi jest zjawiskiem powszechnym i w mniejszym czy większym stopniu dotyczy większości osób, które muszą przemawiać do innych. Problem jednak zaczyna się, kiedy ten stres wiąże się z przeżywaniem zbyt dużych obaw i zbyt silnego, niekiedy wręcz paraliżującego lęku. Lęku, który niekiedy sprawia, że zapominamy, co chcieliśmy powiedzieć, nieskładnie staramy się zakomunikować nasze myśli i nie tylko czujemy się spięci i skrępowani, ale wręcz mamy wrażenie, że inni, widząc nasze zaniepokojenie, śmieją się z nas czy przynajmniej dostrzegają w nas jakiegoś nieudacznika. 

Stres mówcy

Stres jest formą reakcji organizmu ludzkiego na wszelkie stawiane przed nim zadania. Co ważne, jego pewien optymalny poziom jest wręcz niezbędny do codziennego efektywnego funkcjonowania każdego człowieka. Stres wypływa głównie z obaw, lęków i strachu przed czymś nowym, nieznanym. Podświadomość karmiona naszym stresem działa nawet wtedy, kiedy nie mamy się czego obawiać. W efekcie ciało reaguje w zasadzie bez naszej świadomości: wydziela pot, wytwarza nieprzyjemne uczucia, wywołuje drżenie rąk i mikroruchy zauważalne na twarzy. Co gorsza, im bardziej chcemy się temu przeciwstawić, tym bardziej symptomy te są widoczne. Tymczasem, jak wynika z badań, 86% sytuacji, których się obawiamy, wcale się nie zdarza. Na kolejne 8% nie mamy wpływu. I dopiero następne 6% stanowią sytuacje wynikające z naszej winy. Dlatego warto nauczyć się kontroli stresu. To bowiem nie sam stres jest naszym problemem, ale to, w jaki sposób na niego reagujemy. Stres może powodować, że zachowujemy się nadmiernie emocjonalnie, może spowodować ograniczenie barier, które decydują o naszym poprawnym zachowaniu, a ponadto poddani nadmiernemu stresowi możemy spróbować zneutralizować go w sposób, który może przynieść zdecydowanie negatywne skutki.
Spróbujmy więc wyjaśnić sobie, na czym polega nasz stres. Otóż kiedy znajdujemy się pod presją stresu, ludzki mózg interpretuje go jako sytuację niebezpieczną i nakazuje naszemu organizmowi wydzielanie między innymi hormonu walki i ucieczki, czyli adrenaliny. W efekcie następuje wzrost napięcia mięśniowego, a także przyspieszenie akcji serca. Oddech ulega spłyceniu i jednoczesnemu przyspieszeniu, co w wyraźny sposób wpływa na potoczystość mowy. Już jest źle. To jednak nie wszystko! Nadmiar kortyzolu uszkadza struktury hipokampa w mózgu odpowiedzialne za pamięć świeżą. To powoduje, że nagle zapominamy danych czy treści, którymi mieliśmy się podzielić z zebranymi. Bywa, że mamy kłopot z kontynuacją logicznego myślenia, z koncentracją, a nawet z własnymi emocjami. 

Moja podatność na stres 

Co zrobić, żeby sobie skutecznie poradzić z negatywnym wpływem stresu na podejmowane przez nas działania? Pierwszym krokiem może być zbadanie własnego poziomu podatności na stres. Poniżej zamieszczamy serię stwierdzeń, na które można odpowiedzieć TAK lub NIE. Przeczytaj po kolei wszystkie zdania i zaznacz odpowiedzi, które Twoim zdaniem są prawidłowe.  A teraz podsumuj wyniki. Za każde TAK policz sobie 2 punkty. Za każde NIE – zero. Porównaj uzyskane wyniki z poniższym zestawieniem.

  • Zagrożenie jest hasłem nawołującym do możliwie szybkiej interwencji. Czym bliżej zera oscyluje nasz wynik, tym bardziej trzeba coś zrobić z naszym życiem. Wkrótce bowiem nie tylko będziemy mieli kłopot ze swobodnym przemawianiem, ale nawet z możliwością skoncentrowania się na jakimkolwiek zadaniu.
  • Ostrzeżenie – jesteśmy na progu poddania się dominacji stresu. Koniecznie trzeba zacząć coś z tym robić. Poniżej przedstawiamy serię zachowań i działań, które mogą w tym pomóc.
  • Nieźle oznacza, że wiele przemawia na naszą korzyść. Nasze codzienne życie sprzyja systematycznemu uodpornianiu się na stres. Warto jednak przypatrzyć się tym wszystkim zapisom, w których zaznaczyliśmy opcję NIE. Na pewno można tam coś zmienić. 
  • Wspaniale – jest naprawdę dobrze. Zachowujemy się i reprezentujemy postawy, które eliminują negatywne oddziaływanie stresu na nasze życie. 

     

 


 Oczywistym problemem są dwie pierwsze sytuacje. W przypadku nadmiernego występowania stresu jedynym rozwiązaniem jest wizyta u specjalisty. 
Nadmierne występowanie stresu to sytuacja, z którą nie możemy sobie poradzić, o której nieustannie myślimy, która uniemożliwia nam jakiekolwiek inne działanie. Warto pamiętać, że dopóki sobie z nią nie poradzimy, tak długo będzie nas męczyć i uniemożliwi nam jakiekolwiek skuteczne działanie. Kiedy jednak stres jedynie ogranicza naszą efektywność, warto pomyśleć o przeciwdziałaniu jego negatywnym skutkom, a po części także o profilaktyce, która umożliwi nam bardziej swobodne funkcjonowanie. 

Radzenie sobie ze stresem

Istnieje wiele sposobów radzenia sobie ze stresem. Jednym z nich może być konsekwentne przestrzeganie następujących zaleceń:

  • Jedną z bardziej przyjaznych form rozładowywania napięcia spowodowanego stresem jest pozytywny kontakt z przyrodą. Jeśli nie możesz się wybrać w góry, nad morze czy do lasu, staraj się możliwie często obserwować przyrodę, wyjdź do parku, oglądaj kołyszące się na wietrze gałęzie, ciesz się z kolorów kwiatów i muzyki śpiewających ptaków.
  • Niezwykle ważnym odstresaczem jest uprawianie jakiegoś atrakcyjnego hobby – atrakcyjnego oczywiście dla Ciebie. Nie sil się na realizację różnych modnych zajęć, rób to, co lubisz najbardziej. Dobrze jednak, kiedy Twoje zainteresowania mają pogłębiony charakter, kiedy możesz się uznać za prawdziwego znawcę rzeczy, które Cię interesują.
  • Warto żyć zdrowo – właściwe się odżywiać, dużo się ruszać, unikać używek i racjonalnie gospodarować swoimi zasobami: siłą fizyczną, odpornością psychiczną oraz czasem.
  • Warto się śmiać i żyć w blasku pozytywnych emocji. Nawet kiedy nie bardzo mamy powód do śmiechu, zawsze można wybrać się do kina na jakąś komedię czy sympatyczną historię romantyczną, dobrze jest obejrzeć jakiś niezaangażowany kabaret, a jeszcze lepiej spotkać się ze znajomymi, przy których naprawdę dobrze się czujemy i potrafimy się godzinami śmiać.
  • Pamiętaj, że poważnym źródłem stresu jest niewłaściwe gospodarowanie czasem. Planuj swoje zadania, śpij wystarczająco długo, ale nie dłużej niż potrzeba, skupiaj się na systematycznym realizowaniu zadań raczej wtedy, kiedy się pojawiają, niż wtedy, kiedy dociska nas termin ich realizacji.
  • Kolejnym źródłem wielu stresowych sytuacji jest nadmiar obowiązków. Warto nauczyć się mierzyć siły na zamiary, zawsze starać się mówić „nie”, kiedy ktoś będzie próbował dołożyć nam zadań ponad nasze siły. Najważniejsze jednak, by nie odkładać niczego na później – najbardziej obciążające są wszystkie te działania, które swobodnie mogliśmy wykonać wczoraj, przed kilkoma dniami, tydzień temu.
  • Zawsze trzeba pamiętać o odpoczynku. Osoby, które mówią, że nie mają czasu na relaks czy rekreację, z reguły nie mówią prawdy. Najczęściej albo źle planują swoje działania, albo skupiają większość swojej uwagi na tym, czego nie mogą, zamiast na tym, co powinny zrobić dawno temu.
  • Warto akceptować siebie takim, jakim się jest w rzeczywistości. Wielu rzeczy w sobie nie jesteśmy w stanie zmienić, jednak nadmierne skupienie na własnej osobie może powodować to, że gubimy rzeczy ważne, które bardzo często są zupełnie poza nami. Nasz wygląd, nasze ograniczenia, nasze możliwości intelektualne są oczywiście ważne, warto nad nimi pracować, ale nie warto się na nie gniewać – ze słabości lepiej tworzyć atuty niż powód do ciągłego usprawiedliwiania się.

Warunki udanych wystąpień

Umiejętność przemawiania decyduje w znacznym stopniu o naszej pozycji w życiu zawodowym. Śmiało można powiedzieć, że wielu z nas otrzymało swoje funkcje właśnie dlatego, że potrafi dobrze przemawiać. Zauważmy, że potencjalnego kandydata na stanowisko szefa jakiejś organizacji wielu z nas rozpoznaje właśnie podczas rozmaitych zebrań. „Ten by się nadawał na dyrektora” – myślimy niekiedy po wystąpieniu któregoś z naszych kolegów. Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że widzimy kogoś, kto nie boi się występować publicznie (większość z nas bardzo się tego obawia). 
Umiejętność przemawiania przydaje się i w innych sytuacjach, na przykład kiedy mamy do zaprezentowania jakiś nowy projekt albo niezbędne zmiany, kiedy podsumowujemy rok działalności albo prezentujemy program na kolejny rok, kiedy chcemy uzyskać posłuch dla swoich poglądów. Warto pamiętać, że przemawiając do innych, zwykle próbujemy nie tylko przekazać im swoje myśli, ale również – a może przede wszystkim – pozyskać ich do określonego sposobu myślenia czy wręcz oczekiwanej aktywności. W związku z tym pamiętać należy, że odbiorca najpierw patrzy i poddaje się muzyce wypowiedzi, a dopiero potem słucha, czego ona dotyczy. 
Amerykański psycholog, specjalista od komunikacji interpersonalnej – profesor Albert Mehrabian udowodnił, że mówca pracuje trzema czynnikami: werbalnym, wokalnym, wizualnym. Wypowiadane przez nas słowa, zdania i zawarta w nich treść wpływają na naszych odbiorców zaledwie w 7%. Ton głosu, jego barwa, modulacja, rytm, tempo i wiarygodne brzmienie – to aż 38% skuteczności. Dominujące 55% – to przede wszystkim wrażenia wizualne: prezencja, ubiór, język ciała, kontakt wzrokowy. 
Chcąc być skutecznym, nie powinniśmy jednak zapomnieć o treści. Wizualne show to nie wszystko – łatwo zwraca uwagę, ale rzadko służy skutecznemu przekonaniu odbiorców. Bywa, że uczestniczymy w takich zebraniach. Prowadzący jest wyluzowany, opowiada dowcipy, przemawia do nas miły, ciepłym, niskim głosem, jest nienagannie ubrany, jego gestykulacja podkreśla swobodę i zaangażowanie mówiącego. I wszystko byłoby fantastycznie, gdyby jeszcze powiedział, co miał nam zamiar przekazać. 

Działania poprzedzające wystąpienie

By być skutecznym mówcą, warto zadbać o zneutralizowanie własnego napięcia, o rozluźnienie mięśni i o uspokojenie. Pomocne w tym zakresie mogą być różne formy relaksacji, między innymi praca z oddechem. Polega ona na zwolnieniu oddechu i nadaniu mu odpowiedniego rytmu. Przed wystąpieniem warto znaleźć dla siebie chwilę czasu i kawałek odosobnionego miejsca, w którym będziemy mogli choć trochę popracować nad własnym organizmem właśnie poprzez właściwe oddychanie. Dobrym rozwiązaniem byłoby wyjście na moment na świeże powietrze, przymknięcie oczu i spokojne wykonanie kilku czy wręcz kilkunastu głębokich oddechów. Oddychać należy głęboko, przez nos i z możliwie długim zatrzymaniem powietrza w płucach. Pamiętać należy o nadaniu oddechowi odpowiedniego rytmu. Po kilku czy kilkunastu takich oddechach na ogół wraca do nas spokój i przekonanie o dużych możliwościach działania.
Ważnym sposobem na obniżenie stresu jest oswojenie go poprzez dobre poznanie miejsca, w którym będziemy występować. Zawsze, kiedy to tylko możliwe, powinniśmy pojawić się na sali przed tym, nim pojawią się na niej odbiorcy naszego wystąpienia. Powinniśmy nie tylko przypatrzeć się miejscu, w którym będziemy występować, ale dobrze byłoby również przetestować urządzenia techniczne, z których będziemy korzystać. Większość z nas widziała rozmaite scenki z udziałem wielkich polityków, którzy nie mogli sobie dać rady z mikrofonami. Tego typu nieporadność nie tylko wywołuje radość na widowni, ale przede wszystkim w niezwykłym stopniu wzmacnia nasz stres i sprzyja popełnianiu kolejnych pomyłek. 
O poziomie stresu związanego z występami publicznymi decyduje w znacznym stopniu poziom naszej gotowości psychofizycznej. To oczywiste, że kiedy jesteśmy zmęczeni czy źle się czujemy, nasz występ może wypaść źle, a niekiedy wręcz tragicznie. Jeśli jesteśmy wypoczęci, łatwiej jest nam radzić sobie z dodatkowym napięciem, jakie zawsze pojawia się w trakcie publicznego wystąpienia. Warto więc zadbać o to, aby w nocy przed ważną prezentacją dobrze się wyspać. Nie należy zjadać przed prezentacją zbyt dużego posiłku. Warto się przewietrzyć. Nie wolno ratować się żadnymi środkami uspokajającymi czy pobudzającymi. W żadnym wypadku nie warto też próbować wzmacniać swojej energii alkoholem. 

Zasady skutecznego przemawiania

Warto pamiętać, że podstawową zasadą skutecznego przemawiania jest mówienie do ludzi i dla ludzi. Trzeba robić możliwie wszystko, żeby słuchacze nas rozumieli. Konieczne jest używanie języka bez żargonu i obcych słów. Najlepiej założyć, że temat, który będziemy omawiać, jest dla naszej publiczności całkowicie nowy. Szczególnie dotyczy to spotkań z osobami, dla których poruszane przez nas treści czy przedstawiane poglądy mogą być w jakimś stopniu nowe. Warto pamiętać, że słowa, którymi się posługujemy, mogą znaczyć różne rzeczy dla różnych osób. O efekcie, który uzyskujemy, używając poszczególnych słów, decyduje przede wszystkim to, w jaki sposób są rozumiane, jaki kontekst reprezentują, z jakimi doświadczeniami się wiążą. Weźmy słowo, które budzi szczególnie dużo kontrowersji: reforma, reorganizacja, modyfikacja, restrukturyzacja czy wreszcie „dobra zmiana”. Dla wielu to słowo – tragedia. Warto więc zwracać uwagę na to, jakich słów zdecydujemy się użyć.
Warto też mówić powoli i spokojnie (ale nie beznamiętnie), pracować intonacją, zmieniać tempo wypowiedzi i natężenie głosu. Dobre przygotowanie do wystąpienia pozwoli nam skutecznie panować nad tym, jak będziemy mówić. Warto pamiętać, że kiedy orientujemy się, że mówimy zbyt długo, zaczynamy niepotrzebnie przyspieszać. To burzy tempo wypowiedzi, a odbiorcy myślą, że nie jesteśmy szczerzy w tym, co mówimy. Przyspieszając, z reguły też spowodujemy, że zaczniemy przemawiać wyższym tonem, co odbierane jest jako przejaw zdenerwowania. Najprawdopodobniej do obu tych wskaźników dojdzie też nadmierna gestykulacja, co z kolei jest odbierane jako fizyczne zaprzeczenie wypowiadanym treściom. 
Co w związku z tym zrobić? Jeśli zorientujemy się, że przemawiamy zbyt długo i że nie zdążymy powiedzieć wszystkiego, najlepiej… zatrzymać się i zastanowić się nad tym, co zostało nam najważniejszego do powiedzenia i ograniczyć się do wypowiedzenia tego jednego, jedynego zdania. To wystarczy. Nie powiemy wszystkiego, co zaplanowaliśmy, ale zostaniemy zapamiętani jako osoba, która powiedziała ważne zdanie. A z czasem wokół tego ważnego zdania pojawią się pytania, na które nasi odbiorcy sami będą sobie udzielać odpowiedzi, przy czym część z nich będą łączyć z naszym przesłaniem, być może z nami samymi – z osobą, która musi być niezwykle cenna, skoro zainspirowała ich, dała impuls do istotnych przemyśleń. 
Wszystko to podkreśla, jak ważna jest pilna obserwacja reakcji słuchaczy. Mówienie do osób, które nas nie słuchają, nie ma sensu. Warto przy tym pamiętać, że ludzie, do których mówimy, wcale nie muszą nas słuchać, ale też, że będą nas słuchać, kiedy będziemy do nich mówili w sposób dla nich interesujący. Kiedy więc dostrzeżemy przejawy znudzenia, możemy posłużyć się odpowiednią do wypowiadanych treści anegdotą czy dykteryjką. Bardzo skuteczne dla ożywienia sali są krótkie i dopasowane do sytuacji przykłady z własnego życia. Warto zareagować również, kiedy dostrzeżemy wyraz oporu, buntu, sprzeciwu wobec tego, o czym mówimy. Można spytać wprost o co chodzi, a następnie rozpocząć swoją wypowiedź od bezpośredniego skierowania się do autora wypowiedzi podważającej to, co powiedzieliśmy: „Ma pan całkowitą rację, w tym co pan powiedział, ale…” albo „Zwróciła pani uwagę na bardzo istotną kwestię, o której właśnie chciałem powiedzieć”, i… kontynuować to, co zmierzaliśmy powiedzieć. 

Być dobrym mówcą

Wiele osób uważa, że umiejętność skutecznego przemawiania jest przywilejem wąskiej grupy osób. Tymczasem umiejętność przemawiania nie jest żadnym darem, ale po prostu efektem odpowiedniego przygotowania. Specjaliści od prezentacji oraz wystąpień publicznych bardzo często odwołują się do przykładu pewnego młodego polityka, który bardzo się bał wygłoszenia swojego pierwszego wystąpienia w brytyjskim parlamencie. Na jego obawy wpływało między innymi to, że nie tylko jego ojciec był wielkim politykiem i jednym z lepszych mówców, ale i to, że sam miał wadę wymowy, a jeden z londyńskich logopedów zdecydowanie odradzał mu wręcz jakiekolwiek wystąpienia. Co więcej, zdawał sobie też sprawę z tego, że w ławach parlamentu zasiadało wielu bardzo mądrych i solidnie wykształconych osób, podczas gdy on sam nie miał nawet uniwersyteckiego wykształcenia. W efekcie pierwsze wystąpienie wspomnianego polityka rzeczywiście skończyło się fiaskiem, a sam mówca pod wpływem zbyt silnych emocji po prostu zemdlał. Politykiem tym był nie kto inny jak Winston Churchill – człowiek, który z czasem nauczył się tak przemawiać, że swoimi wystąpieniami porywał miliony. Podobnie stało się z tym, z którym Churchil przez jakiś czas współpracował – z ówczesnym królem Wielkiej Brytanii Jerzym VI.

Odbiorcy

W zasadzie nie ma złych mówców, bywają natomiast tacy, którzy nie tylko nie przestrzegają niezbędnych zasad związanych z wystąpieniami publicznymi, ale i nie trenują niezbędnych umiejętności skutecznego komunikowania się z grupą. Tu pierwsza zasada mówi o potrzebie dokładnej znajomości swoich odbiorców. Warto wiedzieć, do kogo mówimy, kim są słuchacze, czego oczekują, dlaczego przyszli i zdecydowali się z nami spotkać. Warto się zastanowić, jak do nich trafić. Sprawa wydaje się prosta, kiedy np. dyrektor ma do czynienia ze swoimi nauczycielami. Zna ich przecież, posługuje się tym samym językiem. Doświadcza bardzo podobnych sytuacji, choć… z tymi sytuacjami to pewnie warto się zastanowić. Co to znaczy podobieństwo doświadczeń w przypadku dyrektora, który ma jedną godzinę zajęć z uczniami w tygodniu, nie musi pełnić dyżurów na korytarzu, sam decyduje o tym, kiedy przychodzi i kiedy wychodzi ze szkoły, ma nieograniczony dostęp do telefonu i komputera, a do tego jeszcze ma sekretariat na swoje usługi. Różne perspektywy powodują różny sposób patrzenia na świat, rozmaite związane z tym doświadczenia i w efekcie nie zawsze takie samo interpretowanie tych samych zjawisk, pojęć czy sytuacji. Nie należy oczekiwać, że inni zrozumieją nasze problemy, potrzeby czy dylematy. Oni nie są nami. Nie mają naszych doświadczeń. W związku z tym albo im dokładnie wytłumaczymy, o co nam chodzi, albo równie dokładnie przemyślimy ich punkt widzenia. 
Dokładnie to samo dotyczy naszych wystąpień wobec rodziców. Niby wszyscy jesteśmy dorośli i na dodatek zajmujemy się tymi samymi dziećmi, a przecież różnice między nami są niekiedy ogromne. Warto więc mówić o nich i do nich. By tak się działo, nie można na zebranie przyjść z jedynie słuszną tezą. Trzeba pytać, prezentować różne punkty widzenia, interesować się ich problemami, starać się być pomocnym i potrzebnym. Być może w ten sposób nie uda nam się w ciągu pół godziny załatwić wszystkich najważniejszych spraw, ale być może wkrótce sprawy zaczną załatwiać się same, bo pozyskamy bardzo cennych popleczników – rodziców, którzy zrozumieli, co do nich mówimy.
Warto pamiętać, że gdy przemawiamy, ocena naszej osoby przez odbiorców następuje szybciej, niż skończymy mówić. By osoba, do której mówimy, zdecydowała się nas słuchać, musimy pozyskać jej zaufanie. Powinniśmy pamiętać, że uda się nam pozyskać innych głównie wtedy, kiedy będziemy mówić kompetentnie i z autentycznym przekonaniem. Jeśli więc nie musimy, nie decydujmy się zajmować głosu w sprawach, na których się nie znamy albo co do których nie jesteśmy przekonani. Wybierajmy raczej zagadnienia, które pozwolą nam się zaangażować. W efekcie uda nam się zapewne mówić żywo i zachowywać możliwie spontanicznie. Warto przeżywać swoje wystąpienie. Gdy przemawiamy do innych, wpływamy nie tylko na nich, ale również na samego siebie. Osoba autentycznie przekonana do tego, co mówi, jest zwykle bardziej skuteczna w przekonywaniu innych. Warto więc w trakcie swoich wystąpień pokazywać, jak nam zależy na tym, o czym mówimy. Warto też słuchać pytań i odpowiadać na nie, dyskutować, pozwolić zaangażować się publiczności. Entuzjazm jest rodzajem bardzo zaraźliwej emocji. Im bardziej sami jesteśmy entuzjastycznie nastawieni do tego, o czym mówimy, tym bardziej entuzjastyczni będą nasi słuchacze.

Podsumowanie 

Podsumowując, warto przyjąć założenie, że przemawianie, zwłaszcza dla osób początkujących, jest ewidentnie działaniem w sytuacji kryzysowej, ta zaś wymaga akceptacji określonego stanu rzeczy i umiejętności właściwego reagowania na wszystko to, co może nam przeszkodzić w skutecznym przemawianiu do innych. Przede wszystkim musimy zaakceptować, że występom publicznym towarzyszą różne emocje (nawiasem mówiąc, niekiedy ulokowane zarówno po stronie mówcy, jak i osób słuchających). Podstawą skutecznego występu jest przede wszystkim uspokojenie własnych emocji, a niekiedy rozładowanie emocji, które kłębią się na sali. Jeśli chodzi o nas samych, to po prostu możemy powiedzieć, co się z nami dzieje: „Nie wiem dlaczego, ale jestem dziwnie spięty, zdenerwowany”, „Czuję się, jakbym miał zdawać niezwykle ważny egzamin”, „Temat, który mam poruszać, jest dość kontrowersyjny i trochę się niepokoję reakcją państwa”. Jeśli chodzi o salę, to również warto nazwać emocje, jakie ze strony uczestników spotkania mogą negatywnie wpłynąć na nasze wystąpienie: „Rozumiem, że czekacie państwo na bardzo konkretne rozwiązania, zobaczymy, na ile uda mi się sprostać państwa oczekiwaniom”, „Zagadnienie, które zamierzam poruszyć, jest naprawdę bardzo kontrowersyjne. Wielu z państwa ma zapewne własne zdanie na ten temat. Zobaczmy więc, w czym się zgadzamy, a w czym będziemy się różnić”. 
Kolejna rzecz, o której warto pamiętać, to fakt, że mimo iż odczuwamy spory dyskomfort spowodowany stresem, to jednak przemawianie do ludzi w niczym nie przypomina zawodów sportowych czy bitwy, w której zwyciężyć może tylko jedna strona. Nie silmy się więc na to, że nasze argumenty muszą pokonać wątpliwości naszych słuchaczy. Oni po prostu mogą mieć swoje zdanie. Zawsze, kiedy ktoś zada pytanie z sali czy nawet kiedy dostrzeżemy sygnały pozawerbalne, że nie wszystko, co mówimy, zyskuje akceptację słuchaczy, bądźmy gotowi na postawienie samemu sobie pytania (jeśli nie zrobi tego ktoś z sali, to zadajmy je sami): „Czy wszystko, co zostało dotąd powiedziane, jest stuprocentową prawdą”, „Które z przytoczonych argumentów mogą budzić szczególne wątpliwości?”. Zdefiniowanie i wypowiedzenie na głos któregokolwiek z kontrargumentów zwykle bardzo osłabia jego wymowę. Wypowiedzenie, powtórzenie go przez mówcę w znacznym stopniu wpływa na ograniczenie stresu – stresu często związanego z lękiem, że ktoś może zadać takie pytanie. Więc już je zadał. Teraz pozostaje tylko się do niego ustosunkować. 
I jeszcze jedno, warto przed rozpoczęciem wystąpienia uświadomić sobie, że nawet jeśli słuchacze nie są do nas nastawieni szczególnie pozytywnie, to przecież na ogół chcą usłyszeć rzeczy ciekawe i mądre, a właśnie takie dla nich przygotowaliśmy. Oznacza to, że zawsze mamy szansę dotrzeć do naszych odbiorców z przygotowaną przez nas prezentacją. I warto z tej okazji skorzystać. 

Przypisy