O komunikacji włączającej w szkole

Z życia szkoły

Szkołą rządzi autorytet formalny. Mówią o tym rodzice wysyłający swoje maluchy na naukę: „Pamiętaj słuchać nauczyciela. On wie lepiej!”. Mówią o tym sami nauczyciele: „Co może powiedzieć ktoś, kto nie uczy w szkole? Nic nie może powiedzieć!”. Mówią też o tym uczniowie: „Nauczyciela trzeba słuchać, bo inaczej postawi jedynkę!”. To przykre, ale tak jest. Pytanie, jak przykłada się do tego polska szkoła, a zwłaszcza przepełniająca ją na wiele sposobów dyskryminacja.

Siła autorytetu formalnego


Przemysław Staroń pisze o dyskryminacji w sposób konkretny: „Słowo »dyskryminacja« łatwo zrozumieć, jeśli prześledzi się jego pochodzenie. Discrimino po łacinie oznacza »rozróżniam«. Samo w sobie nie musi oznaczać absolutnie nic złego (…) [ale] w odniesieniu do zjawisk życia społecznego »dyskryminacja« nie jest już neutralna. Jest ona traktowaniem ludzi mniej lub bardziej przychylnie, dzieleniem ich na lepszych i gorszych, ze względu na to, że posiadają oni jakąś cechę – albo że jej nie posiadają. Tą cechą może być właściwie cokolwiek: posiadanie określonych przekonań, wyznawanie danej religii, przynależność do jakiejś grupy etnicznej, niewpasowywanie się w tzw. heteronormę, określone pochodzenie, narodowość, wiek, wygląd, niepełnosprawność, wykształcenie, status społeczny, status materialny…”1
Formalny autorytet generuje praktyczną dyskryminację grup, które na różne sposoby są wykluczane. Mogą to być uczniowie nieheteronormatywni czy z doświadczeniem migracji, ale też ci o specjalnych potrzebach edukacyjnych,...

TA CZĘŚĆ SERWISU DOSTĘPNA JEST TYLKO DLA PRENUMERATORÓW.

Zaloguj się, aby uzyskać dostęp do materiałów
Zaloguj się

Przypisy